Friday, December 13, 2013

Tarnów nocą - widok z góry św. Marcina

W zasadzie to nie z Góry samej, ale z położonego kilkadziesiąt metrów niżej Wzgórza Zamkowego. Aż sobie zerknąłem na mapę - będzie tych metrów koło setki, ale mniejsza.

Późna jesień ma to do siebie że wcześnie zapada zmrok, czyli że spacery z psem często odbywają się już przy zmierzchu, lub całkiem po zmroku.

Ów wieczór był przyjemny, ciepły, mało wietrzny i... całkiem nadawał się do robienia zdjęć.
Więc poszedłem, aparat zazwyczaj i tak mam przy sobie (ot tak na wszelki wypadek, niczym ksiądz przyrodzenie;-) ). A oto efekt:


 Widzicie jakie piękne wzniesienie, otoczone malowniczymi ruinami, nakryte przyziemiem rezydencji mieszkalnej sprzed 700 lat. Cegły i kamienie zespolone w jeden twór, wkomponowane harmonijnie w przyrodę. - nie widzicie?
Słusznie ja też tego nie widzę - jest ciemno jak w duszy ateisty (mogło by być inne porównanie też z du.. - ale to obecnie politycznie niepoprawne) - po prostu wiem że to tam jest. Stare harcerskie sztuczki i w lasach w nocy radze sobie zupełnie nieźle... zwłaszcza gdy znam drogę ;-)      


Wchodzę na szczyt, Aura wariuje bo wyniuchała jakiegoś szkodnika po zewnętrznej stronie murów i teraz próbuje go złapać i zjeść. Chwile rozglądam się zauroczony, a potem zalegam na ruinach. W tym miejscu znajdowały się główne komnaty zamku.wyjmuję aparat, przodkuję go pomiędzy wystającymi kamieniami, aby zminimalizować ewentualne wstrząsy - ustawiam czasy i rozpoczynam ostrzał.

 Tuż na wprost - te dwie jasne linie i jeszcze trzy ciut mniej jaskrawe na prawo od nich - to w kolejności: Zamkowa, Zgody, Zamenhofa, Esperantystów i al. Tarnowskich.
Prawie całkiem na wprost te trzy światełka ustawione pionowo - to komin ciepłowni miejskiej, a przed nimi katedra i Ratusz. Po prawej w oddali "morze" świateł - to tzw. "Falklandy" - czyli największe PRLowskie zdobycze cywilizacyjne w postaci blokowisk z wielkiej płyty. Obecnie wstawia się tam plomby innego rodzaju architektury - ale charakteru osiedla molocha nic nie zmieni.  


 Ot owe "Falklandy" własnie, Na prawo od nich,  wzniesienie ul Lwowskiej, to już granice Tarnowa - tam stoi szpital "na peryferiach" - Sztandarowe dzieło PRL budowane coś koło trzydziestu lat.
No to robimy zwrot w lewo (tylko aparatem!) i widzimy:


Mościce - kolejne granice miasta - z powodu oddalenie mało co widać - musicie przyjąć "na wiarę" - na wprost Zakłady Azotowe i dwa spore stu metrowe kominy (znaczy jeden ma setkę niecałą, a drugi ponad - ale statystycznie wychodzi sto ;-)). Ta jasna gruba pozioma krecha światła - to stadion żużlowy Unii Tarnów.

Powtarzam serię w kolorze - wyszła marnie więc nie zamieszczam - ale...
Słyszę głosy, to jakaś parka, podchodzi ścieżką od strony Tarnowca. Aura nadal łapie kolację, więc nic nie zdradza mojej obecności. Dziewczyna rozświetla sobie drogę ekranem komórki - przechodzi tuż obok i ... przystaje.
No tak - czerwone gumowce musiały przykuć jej uwagę, zwieńczeniem owych kaloszy koloru socjalistycznego - jest moja osoba.
Dziewczyna mówi do chłopaka:
- Ty!! popatrz tam ktoś leży!
Odwracam głowę, wyłączam aparat i uprzejmie mówię:
- dobry wieczór państwu.
Wtem słyszę wrzask przeraźliwy, wibrujący w uszach tonami wysokimi niczym hymn w interpretacji Edyty Górniak, tyle że z nutą przestrachu, obrzydzenia i... zawodu ?
- Jezus ! Maria !! - ON ŻYJE !!!!


Chwała niech będzie Twainowi za zwrot "spuśćmy zasłonę miłosierdzia na tę scenę"

5 comments:

DD said...

Ha! Zainteresowali się, a to już coś!
Serdecznoisci.

gwiezdna said...

żywy trup, Ty to masz szczęście ;D

makroman said...

Chyba należę do ludzi przyciągających do siebie takie zdarzenia.

Mad said...

Faktycznie - ciemno jak w duszy ateisty... ale widzę przebłyski - jest nadzieja! Ale to pewnie piekielne ogniska... :D Już wiem, gdzie pójdą po śmierci - do Tarnowa :))))

Kris Beskidzki said...

Dramaturgia na maxa ;)Rożne nieprzewidziane rzeczy człowiek może spotakć. ;)